|
Biuro Rynek - Ratusz 24 50-101 Wrocław tel./fax 071.344.10.46 tel. +48.607.717.225 e-mail: w.geras@okis.pl |
|
![]() |
|||||||||||||
|
|||||||||||||
|
![]() |
2003 DLACZEGO CZESKI SPEKTAKL NIE BUDZI EMOCJI? Jest w polszczyźnie słowo dobrze oddające istotę zaproszonego na tegoroczne WROSTJA przedstawienia Rostislava Marka ”Kontrabas” i brzmi ono – ładne. Nie jest to spektakl pod żadnym względem poruszający, nie prowokuje do polemik, nie otwiera na nowe doświadczenia, nie dotyka. Ale i nie zniechęca, nie razi, nie drażni, zaryzykuję także twierdzenie, że nie nudzi. Jest ładny. Spokojny, wyważony, jeden z wielu takich, które z pewnością nie wpływają na historię teatru, doskonale jednak odprężają, bawią fragmentami i ulatują z myśli w chwili odbierania płaszcza z szatni. Łagodnie rozwijający się wątek monodramu opartego o tekst Patricka Süskinda zostawia wiele możliwości inscenizacyjnych, o czym świadczy różnorodność interpretacji i wykonań na „Zlocie kontrabasistów.” Fabułę potraktować można jako pretekst do pokazania historii tragicznej, komicznej opowiastki z gorzkim przesłaniem bądź ładnego obyczajowego obrazka, jak zrobił to Marek. Süskind, a za nim i aktor teatru w Zlínie, opowiada o samotnym kontrabasiście zakochanym w nieświadomej tego faktu śpiewaczce – Sarze. Głos Sary jest odwrotnością brzmienia kontrabasu, jej sylwetka tym, czego karykaturą może być instrument. przede wszystkim jednak Sara i istnienia muzyka nie zdaje sobie sprawy, nie ma jej fizycznie w jego życiu, kontrabas zaś jest i obecnością swoją determinuje większość jego poczynań. Początkowy pean ku czci instrumentu przeradza się w pełną goryczy skargę na jego ciągłą, osobową niemal obecność, nieporęczność, groteskowość kształtu, w głównej mierze jednak na chropawość dźwięku i fakt (w przeświadczeniu mówiącego), że kontrabasista nie może być artystą. Zawsze będzie zajmował ostatnie miejsce w orkiestrze, gdzie nawet bęben więcej budzi emocji niż on. Nikt nie zna nazwisk wybitnych kontrabasistów, mało kto słyszał kompozycje Dittersa z Dittersdorfu na kontrabas i orkiestrę. Wirtuoz tego instrumentu może co najwyżej dobrze wykonywać swoje zadanie, nie jest jednak godzien miana artysty, gdyż nie będzie nigdy w stanie czynić tego pięknie. Dźwięk kontrabasu jest wynaturzeniem, a rolę grającego sprowadza do roli urzędnika. To właśnie na przekór rodzicom wybrał swoją przyszłość bohater Marka. Wbrew matce – flecistce rozpoczął pracę niemal urzędniczą, wbrew ojcu – urzędnikowi zajął się muzyką. Wraz z Sarą pojawia się możliwość radykalnego przecięcia żałośnie bezsensownego pasma jednakowości dni, ale kontrabasista nie decyduje się na nie. Przytłoczony ciężarem instrumentu, akceptując go zatem swój krzyż lub będąc zbyt słabym do podjęcia innej decyzji podąża na wieczorny koncert orkiestry. I ta właśnie scena skupiła na sobie (nieliczne) uwagi publiczności. Podczas nocnej dyskusji po spektaklach Stefan Mrowiński, reżyser – praktyk z Australii, uznał ją za niedostatecznie wynikającą ze scen poprzednich i zasugerował przesunięcie jej na początek historii. Moim zdaniem nie poprawiłoby to sytuacji. Abstrahując od kwestii kolejności scen, po reakcjach widzów – nie zawsze teatrologów – można się było zorientować, że ten właśnie motyw jako jedyny wywarł wrażenie. Pomysł reżyserski został uznany za oryginalny, choć odbiegający od konwencji przedstawienia. Z tą opinią trudno się zgodzić, gdyż scena ta nie ma żadnego logicznego przełożenia na tekst „Kontrabasisty.” Zestawienie z udręczonym Chrystusem zgorzkniałego człowieka jest bezpodstawne, gdyż o ile w pierwszym przypadku cierpienie, acz niezawinione, jest w jakiś sposób celowe, o tyle w drugim – bezcelowe, a zawinione (wybrane). Z jednej strony dotyczy historii zbawienia ludzkości, z drugiej – jednostkowej życiowej porażki. I przede wszystkim – w wypadku Chrystusa uwieńczone zostaje zwycięstwem, w wypadku kontrabasisty – klęską wynikłą ze słabości. Chyba, że jednak nadejdzie dzień, w którym pójdzie on do opery, by zawołać: „Sara!” Właściwie wtedy dopiero zacząć by się mogła jego „droga krzyżowa.” Ostatnią scenę czeskiego przedstawienia uznaję zatem za obrazek ładny, ale pusty i oprócz wrażenia czysto estetycznego, pozbawiony znaczeń. Niezwykle „wyestetyzowany” jest cały spektakl i tylko owa ostatnia scena rozbija dysonansem spójność kolejnych wydarzeń. Nic natomiast nie zakłóca doskonałej niemal harmonii scenografii. Jak na muzyka z aspiracją do bycia artystą, kontrabasista ma niebywale praktyczny zmysł organizacji przestrzeni. Ani jedna płyta, ani jedna butelka piwa nie pozostaje w sztuce niewykorzystana. Po ilości „nieużytych” rekwizytów wnioskować można o pozostałym do końca czasie spektaklu. Całość jest utrzymana w ciepłej tonacji barw, do kraciastej koszuli aktora nawiązuje kraciasty koc na łóżku, do optymistycznego, złotawego brązu kontrabasu dobrane są beże, żółcienie, zgaszona zieleń i brunatności. W tym porządku nie wybijają się nawet butelki „Złotego bażanta,” a jaskrawo seledynowemu światełku sprzętu grającego odpowiada w pewnym momencie takież w telefonie komórkowym. Żadnych zgrzytów, dysharmonii. Ładne, acz monotonne. Masywną bryłę łóżka równoważy olbrzymi instrument po przeciwnej stronie sceny. Instrument piękny, wizualnie zgodny z zagospodarowaniem przestrzeni, istotny jednakże niemal wyłącznie jako kolorystyczna baza scenografii. Niewykorzystany. Boleśnie samotny w swej muzyczności, gdyż jedyne, co potrafił zaprezentować nam aktor, to dźwięk „e contra” i technika flażoletu. Nie brzmi przekonująco monolog aktora rzekomo pognębionego dominacją kontrabasu, gdy ten – żałośnie niemy – nie ma nic na swoją obronę. Zastanowiła mnie potencjalna możliwość przedstawienia tego monodramu bez jego głównego rekwizytu. W takiej konwencji, jaką zaproponował zespół czeski, mogłoby to może nawet podnieść jego wartość artystyczną. Dźwięk wszak dobiega z przeciwnej strony sceny i kontrabas jest mu absolutnie zbędny, a to, jak Marek dotyka instrumentu, jak obrysowuje jego kształt pieszczotami, niemal domaga się, by przedmiotu fizycznie tam nie było. Jakże podkreśliłoby dwuznaczność tej sceny... Przesycony erotyzmem gest wobec kontrabasu to jedyny aspekt gry Rostislava Marka, który zwrócił moją uwagę. Resztę jego działań w większości determinowała koncepcja scenografii. Odniosłam wrażenie, że aktor za punkt honoru postawił sobie wykorzystanie wszelkich możliwych konfiguracji sprzętów i swojej osoby wobec nich. W pewnej chwili przyszło mi do głowy, że na łóżku Marek dotąd tylko leżał i kilka minut później aktor usiadł na nim „po turecku.” Dysponując dobrym warsztatem Marek wykreował postać prozaicznie przewidywalną. Czeski „kontrabasista” jest niezwykle przystojnym mężczyzną, co dało się odczuć jeszcze silniej po przywdzianiu przezeń fraka. Wbrew pozorom zaszkodziło to jego wiarygodności jako aktora, gdy twierdził, że Sara dotąd go nie dostrzegła. Takich mężczyzn kobiety nie przeoczają... A zatem i powierzchowność aktora przyczyniła się do powstania miłego przedstawienia o nikłej wartości. Nijakiego w formie, monotonnego w estetyce, nietrafionego w reżyserii i nieważnego w życiu. Ale przyjemnego w odbiorze i na wskroś ładnego. ALEKSANDRA SYMONOWICZ „Kontrabas” Patricka Süskinda, reż.- Jana Kafková, scen.-Jana Kafková i Rostislav Marek, wyst.- Rostislav Marek, przedstawienie w ramach festiwalu WROSTJA, 16 XI 2003, Wrocławski Teatr Lalek. PRASA – 32. OFTJA i 37. WROSTJA (2003) 1. Scena – 2003,3(29), Inauguracja Sceny Monodramu 2. Gazeta Wrocławska – 07.07.03, Legenda wrocławskiej bohemy artystycznej lat 60. i 70. Andrzej Dziedziul. Niezapomniany. 3. Gazeta Wrocławska – 14/15.08.03, Kontrabasiści do Wrocławia! 4. Gazeta Wyborcza – 01.09.03, Dolnośląskie Teatry w nowym sezonie. 5. Piast – 27.08./14.09.03, 34/35 (255/256), Pod znakiem „Kontrabasisty”. 6. Gazeta Wrocławska – 24.09.03, 223(16540), Pięcioro Dolnoślązaków już w finale WROSTJA. Zapasy na kontrabasy. 7. Gazeta Wyborcza – 02.10.03, OFTJA wkrótce. Aktorzy wystartują z monodramami. 8. Co jest grane – 11.03, 37. WROSTJA 9. CITY MAGAZINE – 11.03, 37. WROSTJA. Ja, kontrabas i widz. 10. AKTIVIST – 11.03, 53, Spotkanie z jednym aktorem. 11. AKTIVIST – 11.03, 53, 37. WROSTJA 12. Gazeta Wyborcza – 06.11.03, WROSTJA. Już za tydzień. Kontrabasiści i inni. 13. Gazeta Wyborcza – Co jest grane – 07-13.11.03, Rozpoczynają się OFTJA. Startują soliści. 14. Wrocławski Weekend – 07.11.03, Sami na scenie świetnie dają sobie radę. Bitwa na kontrabasy. 15. Wieczór Wrocławia – 07.11.03, Zlot kontrabasistów. 16. Wieczór Wrocławia – 07.11.03, 37. WROSTJA 17. Gazeta Wrocławska – 10/11.11.03, Zlot kontrabasistów z różnych świata stron. Razem i pojedynczo. 18. Gazeta Wrocławska – 12.11.03, 263(16.580), Od konkursu rozpoczną się tegoroczne WROSTJA. Tuzin do Grand Prix. 19. Słowo Polskie – 12.11.03, 263(17.473), Od juta WROSTJA. Festiwal solistów. 20. Gazeta Wrocławska – 13.11.03, 264(16.581), 37.WROSTJA – pierwsza piątka na start! Od lamentu. 21. Gazeta Wyborcza – 13.11.03, Wiesław Geras - wypowiedź. 22. Gazeta Wyborcza – 13.11.03, 270(587), Aktorzy solo. 23. Słowo Polskie – 13.11.03, 264(17.474), Od dziś 32 Festiwal Teatrów Jednego Aktora. Sami na scenie. 24. Nasze miasto – 13.11.03, 46(102), Festiwal WROSTJA 2003. „Kontrabasista” razy 7. 25. Wrocławski Weekend – 14.11.03, Tydzień z aktorami najmniejszych teatrów. Bez faworytów. 26. Wieczór Wrocławia – 14.11.03, 222(9851), 37. WROSTJA 27. Gazeta Wyborcza – 14.11.03, Lament Fausta. 28. Magazyn Tygodniowy – 14.11.03, Od osiemnastu lat gra po polsku i po włosku. Kontrabasista Stuhr. 29. Gazeta Wyborcza – Co jest grane – 14/20.11.03, 46(417), Trwają WROSTJA. Kontrabasiści i inni solo. 30. Słowo Polskie – 15/16.11.03, 266(17.476), WROSTJA. Festiwal kontrabasistów. 31. Gazeta Wyborcza – 15/16.11.03, Z kontrabasem. 32. Gazeta Wrocławska – 15/16.11.03, 266(16.583), Nagroda dla Łazewskiego. 33. Super PIAST – 15.11./14.12.03, 38(259), Solo na deskach 34. Przegląd – 16.11.03, 46(203), Niezwykły zlot aktorów. 35. Słowo Polskie – 17.11.03, 267(17.477), Trwają WROSTJA. Rozstrzygnięto towarzyszący imprezie festiwalowy konkurs. Siedmiu artystów i kontrabas. 36. Gazeta Wrocławska – 17.11.03, 267(16.584), Andrzeja dom. 37. Gazeta Wrocławska – 17.11.03, 267(16.584), Nagrody 32. OFTJA 38. Gazeta Wyborcza – 17.11.03, Kontrabas razy siedem. 39. Gazeta Wrocławska – 18.11.03, 268(16.585), Nie tylko kontrabasy grają. 40. Słowo Polskie – 18.11.03, Lalki, Harry i Wariat. 41. Gazeta Wyborcza – 18.11.03, Trwają 37. WROSTJA 42. Gazeta Wrocławska – 19.11.03, Finał „Kontrabasistów” i Todd. 43. Słowo Polskie – 19.11.03, 269(17.4479), WROSTJA na finiszu. 44. Gazeta Wyborcza – 19.11.03, Talentem i gestem. 45. Gazeta Południowa – 19.11.03, 20(106), Przegląd kulturalny. 46. Gazeta Wrocławska – 20.11.03, Nagroda im. Burzyńskiego dla Komasy. Stuhr niżej. 47. Gazeta Wyborcza – 21.11.03, WROSTJA dobiegły końca. Dobre Spotkania. 48. Słowo Legnickie – 21.11.03, Ja jestem Żyd z „Wesela”. 49. Gazeta Wyborcza – Co jest grane – 21/27.11.03, 47(418), WROSTJA na Dolnym Śląsku. Żyd z Wesela. 50. Trybuna – 25.11.03, 274(4174), Trzeci dzwonek – Refleksje po wrocławskim zlocie kontrabasistów. Pełni rezygnacji buntownicy. 49. Lietuvos Zinios – 24.11.03, 274(10.700), Lenkai festivali skiria Marcinkeviviutei. 50. Przegląd – 30.11.03, 48(205), Zlot monodramów. 51. Wieczór Wrocławia – 28/30.11.03, 232(9861), Teatry Jednego Aktora. 52. Scena – 2003, 5(31), Kronika 53. Obrzeża – zima 2003/2004, 24 (Rok VI/VII) 54. Słowo Polskie/Gazeta Wrocławska – 31.12.2003/1.01.2004, Dialog zaczyna się Na Grobli. 55. Poradnik Bankowy – styczeń/luty 2004, 1(33), Spotkanie kontrabasistów. 56. Młodzież Estonii – 26.01.04, Solo na teatralnej scenie. 57. ODRA – marzec 2004, 3(507), Wielkie dni małego teatru GAZETKI FESTIWALOWE: „SOLO” 7 numerów, red. naczelny KRZYSZTOF KUCHARSKI |
|
![]() |
© content WROSTJA | Popraw stronę |